23 December 2010

No to - Swiatecznie :)

Z racji ciszy, spokoju i klientow, ktorzy maja juz wolne (niektorzy od tygodnia nawet) Szefostwo postanowilo wygnac nas dzis (zamiast jutro) do domow. O 15stej :) Wiec siedze i pracuje, a jednoczesnie ukladam sobie w glowie chytry plan, co/kiedy zrobic.
I tak dzisiaj sledzie w smietanie i ryba po grecku, i moze jeszcze zamarynowac wieprzowine. Jutro rano (po fryzjerze, ktory zabukowany na 7.30 rano!) ugotowac warzywa na salatke, wrzucic miecho do pieca i niech sie piecze, rozmrozic grzyby, zrobic farsz - i nastepne 4-6 godzin lepic uszka. Barszcz w ostatniej chwili (z torebki, bo uszka i tak wazniejsze od zupy).
A, i sernik ma mi dzis przyjechac (bo zamowilam gotowy).
I to by bylo na tyle.
Poza tym bazant w czerwonym winie, ale to jakos okolosylwestrowo.
W ogole lodowka peka nieco w szwach, wiec z glodu nie zginiemy. No a poza tym (poza szydelkowaniem i innymi bzdurkami) cos trzeba w kuchni tworczo podzialac. Bo do pracy wracam dopiero 4 stycznia.
Ech, ale sie wyspie :))

Plan wstepny, podobny jak u Loli:
1 - spac
2 - jesc
3 - wiecej spac
4 - odgrzac (ha, gotowac nie trzeba) i zjesc
5 - spaaaaaac

A wszystkim, co zagladaja - Wszystkiego Spokojnego i Relaksujacego...

A o ile sie niebo nie zwali nam na glowy - odezwe sie w styczniu :)
Trzymajcie sie cieplo!

18 December 2010

Fajnie jest :)




 Samoloty nie lataja, naziemne srodki komunikacji opoznienia maja nieziemskie.
Nic dodac, nic ujac - fajnie jest :)

17 December 2010

Zimowo :)

Nie ma totamto. Zima wreszcie pelna geba sie zrobila. I mam nadzieje, ze zostanie przez czas jakis. W ciagu nocy spadlo jakies 30 centymetrow sniegu (jak na tutejsze warunki rzecz nieslychana) i nadal pada :)
Do pracy dotarly 3 osoby na 10. Hu-hu-ha!
Samochodzik odmowil mi posluszenstwa podjezdzajac pod nieodsniezona gorke. Bedzie zabawa przy powrocie.

A w ogole to zrobilam sobie przedswiateczny prezent i zafundowalam sobie przedluzanie rzes. Ma toto do 4 tygodni sie utrzymac, a potem sie uzupelnia (o ile sie chce oczywiscie. Ja chyba chce, bo efekt niesamowity):

Przed:

Po:



Update:
Szef zadzwonil (bo siedzi na urlopie) o 12stej i wyslal cale towarzystwo do domu :)
Wracalam godzine.
Ale za to w ogrodko niespodzianka sliczniutka:
Ech, lubie zime :)



Update2:

13 December 2010

W morde jeza...

Poniedzialek, psia mac.
Zaczelo sie od "wpadniecia" na drzwi sypialni. Moje H pluskajac sie rano zamknal drzwi, zeby mnie nie budzic.
Wstalam jakas godzine po jego ablucjach i usilowalam wyjsc z sypialni przez zamkniete drzwi. Lokiec sobie lekko obtluklam i tyle. Cale szczescie, ze sie bardziej nie rozpedzilam, bo rozkwasilabym sobie nos.
Fajny poczatek dnia/tygodnia, nie?
A pare minut pozniej H zadzwonilo i poinformowalo mnie, ze moj kluczyk od samochodu spoczywa w jego kieszeni. W Carrickfergus.
No w morde jeza. Do mojej pracy za cholere sie nie da dojechac komunikacja miejska, wiec jednego z inzynierow poprosilam o podwozke. Sie udalo.
A w pracy poniedzialkowe urwanie glowy - moze nawet bardziej niz zwyke, bo pare breakdown'ow na raz sie trafilo i szalenstwo.
I trwa nadal.
A ja nadal nie wiem jak do domu wroce.
Szlag.

Z pozytywow, 352 zadzwonilo, ze mam appointment z ortopeda 5 stycznia. Dobre i to, ale przez swieta bede sie zwijac. Czyli kolejny - szlag! Ciekawe co z emeraja wyczyta. W brodnowskim radiolog i neurochirurg doradzaja operacje - im szybciej tym lepiej. A tu - cholera wie. Zobaczymy.

07 December 2010

Zimy ciag dalszy...

Ale pieeeeknie wczoraj sniezylo. Normalnie jak jakas zima z dziecinstwa :)
A reszta spoleczenstwa wygladala za okno i umierala ze strachu jak dojada do domu. No tak, w sumie nic dziwnego. Radio zaczelo siac panike, wzdluz calej trasy do domu (7 mil raptem) mnostwo samochodow porzuconych na poboczu stalo, a sznurek przede mna poruszal sie pi razy drzwi z predkoscia zolwia-sprintera. Zanim wyszlam z pracy, musialam upewniac wszystkich 100 razy, ze dojade sama i pomocy nie potrzebuje. I nie, nie mam termosu, ale na 15 (dobra, niech bedzie nawet 45) minut jazdy - cieply napoj NIE JEST mi potrzebny.
Rano powtorka z rozrywki. Ale zdziwienie mnie dopadlo i trzyma. Na glowniejszych drogach lod - black ice po tutejszemu. Slizgawica, ze masakra, a tutejsi pedza na leb na szyje. Potem zjazd w boczna uliczke, tam rozdyzdane 2 centymetry sniegu na wierzchu, ale BEZ lodu pod spodem - i cale towarzystwo znowu zwalnia. I tak sie ciagnie po tych nedznych sniegowych resztkach 10 mph max. Jakby w zyciu sniegu nie widzieli. A sama pamietam, ze dwa lata temu tez byl :)) I wtedy wogole masakra byla, bo komunikacja zamarla calkowicie (wlaczajac w to autobusy, pociagi, samoloty i cala reszte co sie rusza).
Tymczasem rozkoszuje sie zima.

06 December 2010

Aby bylo Swiatecznie - nie tylko nam...

U Wawrzynca na blogu wpadlam na ponizszy apel:

"Powoli zbliża się Boże Narodzenie i dlatego zwracamy się do Was z dosyć nietypową prośbą.
Kilka lat temu zaprzyjaźniliśmy się z grupą dziewcząt z Domu Pomocy Społecznej w Niegowie pod Warszawą. Grupa liczy piętnaście panien w różnym wieku i o różnym stopniu intelektualnej niepełnosprawności.
Sama placówka jest bardzo nowoczesna, zapewnia mieszkańcom dostęp do różnorakiej terapii i edukacji i ze wszystkich sił stara się zastąpić dom (patrz: http://dpsniegow.pl/).
Większość 'naszych' dziewcząt nie ma już rodzin.
Jak co roku, przed świętami, wszystkie one będą wypatrywać listonosza, który przynosi kartki z życzeniami.
Zwykle nie ma ich wiele.
Stąd nasza prośba.
Wybierzcie jedno imię z poniższej listy i wyślijcie świąteczną kartkę.
Dziewczyny nie umieją pisać, ani czytać, więc nie otrzymacie wiele w zamian.
Możemy Was jedynie zapewnić o ich ogromnej radości, uśmiechu i modlitwie.

DOM POMOCY SPOŁECZNEJ DLA DZIECI
RODZINKA 2
WIERZBOWA 4
07-230 NIEGÓW

1. SYLWIA (1980)
2. AGNIESZKA (1992)
3. MARTA (1994)
4. ANIA Ś. (1994)
5. ULA (1967)
6. EWELINA (1992)
7. JADWIGA (1960)
8. MAŁGORZATA (1976)
9. GRAŻYNA (1969)
10. MARYLA (1969)
11. BARBARA (1953)
12. GABRIELA (1953)
13. ANNA P. (1987)
14. HALINA (1987)
15. JOANNA (1979)

PS ... jeśli mielibyście ochotę do życzeń dorzucić drobny prezent to czekolada, lakier do paznokci, torebka-kosmetyczka, płyta z muzyką, itp. zawsze cieszą się powodzeniem.
Popularnością cieszą się komplety do haftu krzyżykowego (wszelkie Mony Lisy i jelenie na rykowiskach :-) oraz malowanki. Ale to dodatek. Najważniejsze są te kartki. Im bardziej brokatowe tym lepiej.
A o tym jak bardzo dziewczyny chcą, aby o nich pamiętać, i jak bardzo jest ważny dla nich ten czas świąteczny, niech świadczy to, ze za każdym razem, gdy rozmawiam z nimi przez telefon, to na pytanie 'kiedy mam znowu zadzwonić', zawsze pada odpowiedz: w Wigilie.
Nawet jeśli to środek upalnego lata."

I tak, jak rzadko sie do tego typu akcji przylaczam (przyznaje sie bez bicia), tak tym razem kartki juz poszly w swiat. Tylko kartki - pare slow, obrazek, a dla kogos to COS.

01 December 2010

Osiol...

Z okazji porannego emeraja wzielam sobie wolny caly dzien. Postanowienie leniwienia sie na maxa tkwi we mnie mocno. Jak zwykle - skonczylo sie na planach. No za cholere nie umiem sie leniwic (o wypoczywaniu nie wspominajac) w domu. A bo tu cos zabrac, tam przestawic, pozmywac, poprac, posprzatac. I tak dzien niepostrzezenie mija, a po takim wolnym z radoscia niemalze wracam do pracy. Bo to ciezka orka jest, a nie urlop.
Dzisiaj sie zacielam w sobie i postanowilam wreszcie porzadek w zdjeciach zrobic. Przy uzyciu Picasy, bo w sumie dlaczego nie. I tak siedzialam sobie uploadujac zdjecia po sztuk piec, w przerwach czytajac. I po 3 (slownie: trzech) godzinach orki na ugorze zorientowalam sie, ze przeciez moge sobie programik zainstalowac, a nie sie pojedynczo pierdzielic. Znaczy sie osiol ze mnie straszliwy. Niech zyje spostrzegawczosc. Zdjec coraz wiecej i wiecej sie laduje, przybywac bedzie, wiec niniejszym ZAPRASZAM!